Nie macie wrażenia ze w ostatniej scenie bohater ratuje samego siebie jako dziecko bo tak naprawdę od dawna nie żyje. A kobieta której obraz stworzył w głowie to w rzeczywistości jego matka? Cały ten eksperyment i dorosłość to jego wyobrażenie o tym kim chciał być, lekarzem podobnie jak ojciec. Stworzył obraz własnego dorosłego ja żeby uratować siebie samego przed śmiercią.
Nic tu na to nie wskazuje niestety. To że fabuła nie wyklucza to wiesz, nie znaczy że tak było. Chociaż żywot i pętle aby kogoś uratować mają średni sens, w końcu powstałoby więcej pytań bez odpowiedzi, niż na twój pomysł (np z jakiej paki w ogóle komuś nie sobie, czemu temu komuś a nie komuś innemu itp). Więcej sensu ma że w każdym kolejnym życiu poprawiamy błędy, aby się doskonalić. Coś w tym jest. I pasuje to teorii buddyzmu zdaje się.