Myślałam, że to będzie przeciętny albo nawet słaby (patrząc na oceny) film o związkach polityki i dziennikarstwa. Czyli nic nowego. I faktycznie, w tej warstwie jest płytko. Ale dawno się tak nie wczuwałam w losy postaci - i pierwszoplanowych, i drugo- (postać Redforda), i trzecio- (cała grupa wsparcia postaci Blanchett, jej przełożeni, dziadzio od dokumentów i jego żona).